Termin „neuroróżnorodność” (neurodiveristy) pochodzi z pracy „Odd People In: The Birth of Community amongst people on the Autistic Spectrum. A personal exploration based on neurological diversity” (Singer, 1998) i był przeciwstawiany terminowi „neurotypowość” (neurotypical). Pierwotnie wywodził się z ruchu, który postulował, aby na autyzm patrzeć przez pryzmat odmienności, a nie patologii. Zgodnie z intencją jego propagatorów, naukowców, ale także samorzeczników z ASD, miał wskazywać, że „nietypowe” działanie mózgu może mieć zarówno mocne, jak i słabe strony, ale podkreślenie aspektu „zaburzenia” czy „choroby” wskazuje na coś, co należy wyleczyć czy poprawić, podczas gdy neuroatypowego mózgu nie da się wyleczyć – choć oczywiście można pracować nad konkretnymi aspektami funkcjonowania danej osoby, jak u każdego człowieka.
Neuroróżnorodność podkreśla, że istnieje wiele różnych systemów neurologicznych, które działają na różne sposoby. Z czasem do tego terminu zaczęto zaliczać osoby z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej, z dysleksją i synestezją (Baron-Cohen, 2017) niektórzy włączają też w tę kategorię osoby ze zdiagnozowaną schizofrenią czy chorobą afektywną dwubiegunową (Ziemna, 2020).
Ciekawą analizę tego zagadnienia przedstawia Baron-Cohen (2017), który wskazuje, że wedle najnowszych badań, osoby autystyczne, zarówno na poziomie genetycznym, neuronalnym, jak i behawioralnym i poznawczym często nie są „zaburzone” (disorder), a „inne”, „różne” (differences). Autor kładzie mocny nacisk na rozróżnienie tych elementów, które przyczyniają się do innego funkcjonowania, od tych, które utrudniają funkcjonowanie. Zauważa też, że w przypadku ASD będziemy mieć do czynienia z oboma wariantami, ponieważ jest to bardzo zróżnicowana kategoria diagnostyczna.
Powiązanym z tym tematem, bardzo ważnym dla społeczności osób neuroróżnorodnych, jest tożsamość. Jak przekonuje samorzecznik Ari Ne’eman, dla osób autystycznych ich autyzm jest elementem tożsamości. Gdyby się go pozbyli, „wyleczyli go”, wyzbyli by się również tego, kim są – dlatego podkreśla konieczność wspierania osób autystycznych w ich rozwoju, a nie wyleczenia ich z autyzmu (Ne’eman, 2010). Samorzecznicy podkreślają swoją tożsamość i mocne strony także w humorystyczny sposób, jak w artykule „Neurodiversity. On the neurological underpinnings of geekdom”, w którym opisano ISNT – Institute for the Study of the Neurologically Typical, parodiujący analogiczne jednostki zajmujące się badaniem autyzmu. Jedna z pomysłodawczyń projektu, Muskie, tak opisuje działalność ISNT: „Syndrom neurotypowy jest neurobiologicznym zaburzeniem charakteryzującym się pochłonięciem sprawami społecznymi, urojeniami wyższości i obsesją na punkcie konformizmu” (Blume, 1998, „Neurodiversity. On the neurological underpinnings of geekdom”, akapit 2). W humorystyczny, ale zarazem bardzo klarowny sposób ukazuje to konieczność odpatologizowania dyskusji dotyczącej autyzmu.